Po kilku dniach zmagań z
azjatycką grypą budzę się w nastroju do dogmatyzowania hipotez.
Co do tego, że język kształtuje kulturę swoich użytkowników nie
ma żadnych wątpliwości. Nad stwierdzeniem, że języki tonalne dla
użytkowników wrodzonych w kultury przez nie kształtowane są
źródłem życiowego relaksu, należałoby się natomiast już nieco
pochylić. Niewyobrażalnie proste pod względem morfologicznym
(sylaby w językach chińskich, wietnamskich czy tajskich nigdy nie
zmieniają swojej formy), języki tonalne są niczym innym jak
układaniem słów w ciągi znaczeń modyfikowanych przez inne
niezmienne w formie słowa-narzędzia. To pociąga za sobą wiele
konsekwencji, począwszy od sposobu, w jaki rozwija się inteligencja
osoby posługującej się od urodzenia tego typu językiem, a
skończywszy na łatwości, z jaką psychika kobiet uwolnionych od
nawyku analitycznej rozkminy ułatwia im osiąganie orgazmu. Język,
który nie wymaga nieustannej rzeźby w morfologicznym gównie,
kontrolowania niezliczonej ilości elementów każdej z wypowiedzi
pod względem liczby, rodzaju, czasu, przypadku czy trybu wykształca
w użytkowniku inny typ myślenia. To myślenie na skróty, w którym
gąszcz koncepcji składających się na poprawność form nie stoi
na przeszkodzie w wyrażaniu sedna sprawy. To dlatego języki tonalne
pozwalają na wysoką przepustowość wysławiania się, na
wyrażanie się z pominięciem gramatycznego balastu. Są w dodatku
kompaktowe. Na każde kilka chińskich sylab przypada kilkanaście
polskich. Tłumaczenia literatury europejskiej na języki tonalne
zmniejszają ich objętość względem oryginału o połowę. Ale
przede wszystkim ta prostota! Tonalne dziecko już w wieku kilku lat
mówi poprawnie. Przekłada się to na
higienę pożycia społecznego. Łatwość nabywania pełnej
kompetencji językowej sprawia, że w kulturach tonalnych nie ma
miejsca na pogardliwe krytyki wobec tych, którzy z punktu widzenia
typowych dla języków morfologicznych standardów poprawności
językowej mówią niepoprawnie. W mowie, w której nie można
potknąć się o morfologię nie ma się w zasadzie do czego
przypierdolić. Znikają podziały na wieśniaków i miastowych. Nie ma też powodów do wywyższania się wytykając
rozmówcom takie czy inne błędy w odmianie.
Idąc tym tropem nie
można wykluczyć, że prostota myślenia typowa dla umysłów
sprofilowanych przez języki Wschodu mogła leżeć u podstaw
rewolucyjnych idei, które na zawsze przeobraziły życie człowieka
na ziemi. Pierwsze udomowienie ognia, wynalezienie papieru, kompasu,
druku czy liczydła miały przecież miejsce w Chinach. Tysiące lat
wędrówki łowców-zbieraczy. Im dalej na wschód od afrykańskiej
kolebki człowieka myślącego, tym prostsze składniowo wydają się
języki. Trudno powiedzieć, co i kiedy ostatecznie zdeterminowało
fonetykę języków tonalnych do przyjęcia takich a nie innych innowacji (fonetyka nie pozostawia po sobie zabytków
archeologicznych). Pewne jest natomiast, że w Azji Tonalnej
komunikaty są proste i krótkie, choć oparte w głównej mierze na
kontekście bywają niejednoznaczne.
- Chcesz iść do kina
czy na lody?
- Tak.
„Mężczyzna, którego
pies nasrał nam przedwczoraj na wycieraczkę jest synem sędziwego
architekta i młodej sprzątaczki, poznanych przez nas podczas
zeszłorocznych wakacji na Majorce” to dla Tonalnych zdanie
niemożliwe. Dlatego kelnera w Nha Trang lepiej poinformować o tym,
co ma się znaleźć na stole, a nie ile czego i dla kogo ma zamówić
na kuchni.
- Cztery zupy, sześć
ośmiornic, trzy butelki piwa i duży talerz ryżu!
Tonalne umysły
nienawidzą działań na podzbiorach.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza