wtorek, 31 maja 2016

W tempie wagonowej ciszy

     Ciszę powściągliwych rozmów podsyca konstrukcja wagonów. Ich kadłuby są wytłumione na sucho. Obok mnie Hindus kontempluje półbułkę. Przełożona plastrem sera. Owinięta we wstążkę zgrzebnej serwetki. Ceny tu jak na wojnie, więc pogryza w tempie wagonowej ciszy. 
     I te krowy za oknem, co wyglądają tak zdrowo. Pośród pagórków porośniętych soczyście, rozpoczyna się metamorfoza, której ja też lubię przyklasnąć: ta zieleni chlorofilu w brąz czekolady Lindta. 
  Majowe słońce w swej nieśmiałości bezczelnie demaskuje perwersję porządku, przy którym nawet niemiecki ordung blednie. Szwajcaria...

czwartek, 5 maja 2016

Wyroki za darmo

   Tam, gdzie za leczenie się płaci, tam podniesieni na duchu się gromadzą. Stać ich na to uniesienie. Mogą się wznieść ponad ujadającą chmarę niewolników socjalu. To co, że przywodzi ich choroba. Przynależność do klubu tych, co mogą więcej niż ci, co nie mogą, jest równie ważna. Modeluje ich postawy w karykatury cięższego wymiaru. 
     Tam, gdzie za leczenie się płaci czują się jak na plebanii. W czystym otoczeniu zmartwychwstałej architektury, utożsamiają się z tą przynależnością. Mówią cichymi glosami. Tak się mówi, gdy za ścianą chłodne tabernakulum czyha. Ich tembry są jak zwierzenia wtulające się w ucho spowiednika. Spolegliwe, wyzierające obietnicą ostatecznej poprawy. Informacjami też wymieniają się poprawnie, jak życzeniami wigilijnymi składanymi pod presją marzeń o dniu harmonii doskonałej. Nawet ta dziewczyna w rozbiegu, co za plecami pozostawia plastikowy flakonik z uryną, czuje się częścią ich metamorfozy. Przed majestatem lęku o zdrowie, pod auspicjami klubu dostatnich, jej pożegnalnej formule odpowiada rześki chór. Zgodnie. Daleko mu do obojętnej niemrawości zgromadzeń oczekujących na wyroki za darmo.