Ciszę powściągliwych rozmów podsyca
konstrukcja wagonów. Ich kadłuby są wytłumione na
sucho. Obok mnie Hindus kontempluje półbułkę. Przełożona
plastrem sera. Owinięta we wstążkę zgrzebnej serwetki.
Ceny tu jak na wojnie, więc pogryza w tempie wagonowej ciszy.
I te krowy
za oknem, co wyglądają tak zdrowo. Pośród pagórków
porośniętych soczyście, rozpoczyna się metamorfoza, której ja
też lubię przyklasnąć: ta zieleni chlorofilu w brąz czekolady
Lindta.
Majowe
słońce w swej nieśmiałości bezczelnie demaskuje
perwersję porządku, przy którym nawet niemiecki ordung blednie. Szwajcaria...