niedziela, 2 czerwca 2019

Zamknięte Królestwo VIII - Dziewczyna z Pustyni

Po prawie trzech latach od naszej pierwszej rozmowy następuje niespodziewany zwrot akcji. 
- Wyjdę za ciebie po swoim pierwszym rozwodzie - wyskakuje ni stąd ni zowąd Łarda. Saudyjczycy są hermetyczni do granic pojmowania, ale jej słowa brzmią dziś poważnie, jej ton zdecydowanie. Niejednokrotnie wirowaliśmy wokół tematu małżeństwa w żartach. Tylko w żartach, choć do spraw matrymonialnych w Arabii podchodzi się na luzie.  Na przykład matka Łardy żeniła się trzykrotnie. Pierwszy raz gdy miała trzynaście lat, ale z każdym kolejnym rozwodem tylko zyskiwała na atrakcyjności. Małżeństwo, to przecież jedyny legalny sposób na dostęp do seksu. Rozwódki w Arabii nie są piętnowane. Wręcz przeciwnie. Historia ich zgodnej z bożym prawem edukacji małżeńskiej jest wiedzą powszechnie dostępną, to obietnica sama w sobie, pobudzająca męską wyobraźnię. Kto bowiem taką kobietę posiądzie, ten nachłepcze się z czary rozkoszy. Siostry Łardy też są rozwódkami. Jakież one są z tego dumne! 
Łarda układa sobie powoli cały plan. 
- Weźmiemy ślub i rozwiedziemy się po jakichś trzech miesiącach! - oznajmia, że chyba tak się u niej w kraju legalizuje kochanka, a potem od razu puszcza farbę starszej siostrze, Amirze.
- Z Polakiem? - dziwi się Amira - Tam się przecież po rosyjsku się mówi, co nie? 
Amira to miejscowa piękność. Nie chowa twarzy za nikabem i niczym się nie interesuje. Czerpanie radości z zainteresowania, jakie wzbudza jej własna uroda oraz status społeczny przynależny córce wodza plemiennego jest jedynym i wystarczającym źródłem jej życiowej satysfakcji.
- Ale jak przekonasz rodziców, żeby zgodzili się na małżeństwo z przechrztą? Jak im wyjaśnisz, że od tylu lat rozmawiamy ze sobą potajemnie?!!! - dociekam, bo po siostrze na matkę przyjdzie kolej. 
- Przecież jej powiedziałam, że rozmawiam z takim jednym przez internet! Ty się interesujesz islamem, a ja ci wszystko krok po kroku wyjaśniam. Matka w sumie się cieszy. To przecież bardzo pobożne.
Nieźle. Czuję się jakbym zaliczył już pierwszą wizytę w domu rodziców, choć przed ojcem wciąż jeszcze utrzymuje mnie w tajemnicy.
Nedżd na tle wahabickiej ortodoksji Arabii Saudyjskiej, nawet wśród samych Saudyjczyków uchodzi za region ultraortodoksyjny. 
- Po ślubie będziesz musiał się wykazać pobożnością. Jak cię ludzie na modlitwach przestaną widywać, to ci nie popuszczą. Mieszka tu u nas jeden taksówkarz z Indii. Przez kilka lat odmawiał  przejścia na islam, aż mu cała dzielnica pod dom się zwaliła. Na miejscu wyrzekł się swojej starej religii no to się rozeszli.
Łarda prowadzi się leniwie. Nigdzie nie pracuje. Tylko od czasu do czasu poświeci się jakimś charytatywnym wybrykom, ale to nic zobowiązującego a tym bardziej żadna to niej konieczność. Żyje na utrzymaniu rodziny wysokich rangą oficerów armii saudyjskiej, a w pracach domowych wyręcza ją gosposia z Filipin. - Król Fahd to mojemu dziadkowi w prezencie ślubnym stado wielbłądów podarował. Cóż to był za majątek!
Łarda to rozkapryszony typ. - Przecież wiesz, że nienawidzę spisywać słowo w słowo tego co powiedziałam na nagraniu - tłumaczy mi po raz kolejny, gdy ja po raz kolejny proszę o transkrypcje jej arabskich wiadomości głosowych. - Z resztą nie mam dziś na to nastroju. Innym razem inshallah.
Łarda musi być szalona. Z jednej strony islam trzyma ją za gardło. Bezgraniczna i bezwarunkowa wiara w cud Koranu sprawia, że Łarda nigdy się nie waha. Dlaczego? Nie ważne dlaczego. Balansuje na granicy tego, co można, bo tak napisane, a tego co sama uważa za słuszne. W okrytym tajemnicą życiu, które prowadzi w internecie wierzy, że nie przekracza granicy przyzwoitości. Ale ten jej awatar, na którym kobieta w balowej sukni całuje w lustrze swoje własne odbicie. Muzułmański hermafrodyta w marzeniach o spełnieniu. 
Łarda często się wścieka. Ostatnio przebąkuje o zakupie wyścigowego konia. Tak. Zapłaci dżokejowi i będzie obstawiać w wyścigach. Jej wujek pół miliona dolarów tak zgarnął. Już prawie miała finalizować transakcję, ale kuzyn stajnię im podczas zabawy spalił. Dorwała go pod domem kilka dni po pożarze. Waliła pięściami na oślep, że aż ją odciągali. 
- Gdybym go nie stłukła, to bym nie zasnęła - tłumaczy bez cienia zażenowania - Zasłużył sobie na wszystko, co go spotkało. 
W czasie ramadanu rozmawiamy o sensie postu. Ciekawi mnie czy dla niej to też okres refleksji, posumowań, przebaczeń i pojednań. - Co?! - dziwi się mojej naiwności - Jakbym go jeszcze raz dorwała - mówi o kuzynie - to bym mu łeb rozwaliła. 
Dziadek Łardy walczył u boku samego Abdul Aziza - twórcy i pierwszego króla współczesnego państwa saudyjskiego. Jako książę jednego z największych plemion Półwyspu Arabskiego zawsze cieszył się szacunkiem współplemieńców. - Łarda to nasza mała tygrysica - mawiał za życia szejk - Zawsze waleczna. Zawsze agresywna. 
- Sąsiedzi? - dziwi się Łarda - Dobrze wiedzą jaka jestem i że mi na niczym nie zależy. Walę po łbie jak leci. Nie obchodzi mnie co ludzie myślą. 
Ostatnio mówimy o seksie. - Łarda! - zagajam czyhając na jej reakcję 
- Nigdy nie fantazjowałem na twój temat - wyznaję - ale zrobię to właśnie teraz.
Łarda oponuje, że niby nie chce o tym słyszeć, ale wiem, że w skupieniu czeka na kolejne słowa.
- Mam tylko jeden problem - kontynuuję. - Jakoś nie widzę cię bez hidżabu i abaji, ale z łatwością wyobrażam sobie, że pod spodem nic masz. 
Łarda chichocze. Tej trzydziestoletniej pannie na wydaniu nasza rozmowa najwyraźniej sprawia dużą satysfakcję. Nie takiej reakcji spodziewałem się po bogobojnej Saudyjce. - Typowy umysł mężczyzny! - ostudza ton moich erotycznych projekcji, gdy oczami wyobraźni na serio wchodzę jej pod abaję.
Łarda ma cztery siostry z dwóch różnych matek i starszego o rok brata. Porucznik saudyjskiej armii po dwóch rozwodach. Z resztą w Al-Dawadimi wszystko kręci się wokół armii. Proszę ją, żeby poprosiła brata, żeby poprosił swoich przyjaciół z cywila, żeby pomogli mi zdobyć saudyjską wizę, bo wojskowi nie mogą wchodzić w tego typu relacje z obcokrajowcami. 
- Z tego co wiem, mój brat zna się tylko z wojskowymi...
Kolejne miesiące nie przynoszą żadnych rewelacji. Nawet temat długo wyczekiwanego prawa saudyjskich kobiet do prowadzenia samochodu, które właśnie stało się faktem jest jej obojętny. Ma przecież szofera, poza tym przywykła już do patriarchatu. 

Łarda często choruje. Krew jej się puszcza z nosa i nikt nie wie dlaczego. 
- Spierdalaj! - pisze mi po angielsku w ostatnim esemesie w reakcji na moje analizy związku jej religijnych przekonań z krwawieniem. Po arabsku nie ma jak nawet tego powiedzieć. - Zbyt długo byłam dla ciebie cierpliwa.