Jedwabnym Szlakiem na Borneo 1: Wietnam
1. 03.04.2018 Pod pancerną budką jednoosobowej strażnicy oczekujący zaczynają zbierać się na długo przed świtem. Z każdą minutą jest ich coraz więcej. Jedni siedzą w kuckach, inni stoją. Ten pali, tamtemu ekran telefonu twarz rozświetla. N ikt się nie porusza. Nikt ze sobą nie rozmawia. O czwartej rano w Sajgonie jest ciemno. Uliczne latarnie gdzieniegdzie jarzą się bladożółtym światłem. Czasem w mroku silnik starego motoru omiecie fasady ciasno poupychanych domów wachlarzem miękkiego turkotu . Powietrze jeszcze przez jakiś czas będzie rześkie. Obojętni jak martwe ramiona kamer umocowanych ponad drzwiami budynku bez okien, faceci w zielonych mundurach odliczają minuty dopiero co rozpoczętej służby. Wysłużony karabin dynda na ramieniu pulchnego strażnika o twarzy rozpieszczanego dziecka. Na wąskim chodniku, pod murem i budką trwają przygotowania do nowej odsłony jedynego spektaklu w tej części dzielnicy. Przedstawienie pod chińskim konsulatem za chwilę się rozpocznie. Koło szós