Posty

Wyświetlanie postów z 2014

Szwajcaria 2014: Cyklop

Obraz
W sobotę też przychodzą maile. Marcus usłyszał od Andreasa, że śpiewam i to dziwnie rzeczy. Czy mogę za dwa dni pojawić się na dwa tygodnie w Szwajcarii? Jasne! Rozmawiamy, nagrywam próbki i wysyłam mailem. Znowu rozmawiamy i jadę. Taksówką w nocy do Balic, samoltem do Zurychu. Na lotnisku odbiera mnie Stefan. Mentalność i sylwetka sportowca. Po drodze dużo się śmiejemy. Zahaczmy o biuro. W Zurychu pada deszcz. Dopiero tu dogadujemy szczegóły kontraktu. Przez dziesięć wieczorów będę pracownikiem cyrku z Bazylei.  Od dziś mieszkam w hotelu, a do pracy jeżdżę hotelowym rowerem. Mam zastąpić wokalistę, który współtworzył spektakl. Markus oczekuje, że w ciągu dwóch dni odnajdę się w półtoragodzinnym przedstawieniu podzielonym na dwadzieścia pięć odsłon ilustrowanych muzyką z elementami improwizacji. Pierwsze dwa dni mijają na próbach. Nie mam nawet ochoty przyglądać się Szwajcarii, w której nigdy nie byłem. Wszyscy są mili i kibicują moim wysiłkom. W końcu skoczyłem w sam środek sezonu, b

Algieria 2014: Niebezpieczeństwo, niebezpieczeństwo!

Obraz
- Karnas! Głos mężczyzny, który nie rozumie, co to sprzeciw, wytrąca mnie z oczekiwania. Tempo kolejki do odprawy wizowej mierzone jest wnikliwością zadawanych pytań. Ja słyszę już tylko polecenia. Wypełniam formularz imigracyjny. Gość niemal wyrywa mi z ręki długopis. Moje pobudzenie rozmija się z jego wyobrażeniem standardu spolegliwego podążania za tonem rozkazującym. -Nazywam się Pan H. -A ja nazywam się Pan K. Znika gdzieś z moim paszportem i po chwili wraca. Zachowuje się retorycznie, więc po prostu biegnę w jego ślady. Patrzę jak wita się po drodze z karabinowymi. Obcałowują się, ściskają i śmieją. Ta cała atmosfera odwzajemniania pochlebstw w oddziałach władzy wykonawczej, którą tutaj sprawuje armia... Podjeżdża samochód. Pan Huda zagania mnie do wnętrza. Policjant na motorze toruje nam drogę przez zatłoczone ulice przedmieść stolicy. Czuję się oficjalnie. - W hotelu wszystko ci wyjaśnią - kierowca umywa ręce od dalszych wyjaśnień. Przed hotelem dwa samochody policyj

Dania 2013: Hedonistyczny prysznic

Zapomniałem, więc szybko do urzędu miasta. Jest siódma trzydzieści. Budynek jest pusty. Siadam i patrzę jak schodzą się urzędnicy. Składają podpisy na listach obecności i w milczeniu rozchodzą się do swoich obowiązków. Załatwiam, co trzeba i biegnę na dworzec.  Autobus się spóźnia i do tego nie ma gdzie usiąść. Czekam na następny. Nabity nawet nie zajeżdża na przystanek. Do Katowic docieram tym trzecim, więc do przesiadki na lotnisko czasu jest niewiele. Tam za to samolot się opóźnienia. W ogóle cała ta podróż ułożona jest jak jakieś mroczne domino. Sypie się jeden element, sypie się wszystko. A więc z Malme busem, na który bilety dostępne są tylko w przedsprzedaży, muszę dojechać do Kopenhagi, żeby zdążyć na pociąg do Środkowej Jutlandii.  Przymusową pauzę w podróży spędzam na pogaduchach z Adamem i Korą. Mieszkają w Danii i już nie wracają. Adam jest zachwycony nową ojczyzną. Trudno mu znaleźć jakieś negatywy. No może drogie samochody i słabe jedzenie. Za to Dania to system udogodnie

Niemcy/Luksemburg/Francja 2014: TGV - mon amour aux trucs morts !!!

Obraz
Dookoła spokojnie, czysto i pusto. Dwa pięćdziesiąt skutecznie wyznacza tę granicę. 2theloo! Stylistyczna fuzja Kennego G i Michaela Breckera sączy się z niewidocznych głośników. Ma zagłuszyć parskania dobiegające z sąsiednich kabin. Czy z rozliczenia z Zaiksem jasno wynika, że te kilkadziesiąt groszy, to za podgrywanie w dworcowym szalecie?  Katowicki dworzec wieczorem zwalnia tempo. Do autobusu mam jeszcze dwie i pół godziny, ale lubię to miejsce. Jego metamorfozę z bajzlu w galerię obserwowałem od kiedy wolno mi było samemu jeździć pociągiem. Mam za sobą narowistą noc i pobudkę po czwartej. Przede mną jedenaście godzin w podróży.  Katowicki dworzec zmienia się w świetlicę, choć jeszcze nie ma dziesiątej. Na suficie resztki światła a w kawiarni nocne ceny. Wybieram stalowe siedzisko w rzędzie kowalskich futuro foteli na betonowej nóżce. Lubię posiedzieć za darmo, na kawę przed nocną podróżą nie mam ochoty, a do tego kręci się koło mnie jakiś chłopak. Ruchy ma niepewne, oczy rozb

Dania 2014: Dystrykt Zielonego Światła

Przejażdżka taksówką przed świtem? Destylat przyjemności! Radio milczy, kierowca też nie ma już nic do powiedzenia po nieprzespanej nocy. Sunie pustymi ulicami, dając się ponieść rajdowym instynktom. Jego senne znużenie towarzyszy dzisiaj wypadkowej moich wspomnień i planów. Wnętrze taksówki przenikają aury bytów, których tak naprawdę nie ma.     Za to Okęcie o piątej rano jest już nerwowo ożywione. Idę do baru. Mała Kropla Beskidu za siedem złotych? Nawet w samolocie sprzedają taniej. - Frankfurterki (czyt. frankfuterki ) dwa razy! - wzywa do odebrania towaru rosły czarnowłos w białym kitlu. - DWA RAZY FRANKFURTERKI!!! - jego głos tężeje w niespodziewanym pokazie zniecierpliwienia. Wszystko o tej porze się miesza. W sprawach pozornie oczywistych w ostatniej chwili przykrywa mnie fala wątpliwości. "Czy do Danii nie lata się przypadkiem z paszportem?" - podszeptuje chujowy duszek. Wopistska za szkłem rozwiewa je z typową dla piastowanego urzędu swadą. - No ale przecie

Półwysep Arabski: Zamknięte Królestwo IV - Qat, piach i galeria błękitów.

Obraz
Oman z Jemenem łączą dwa przejścia graniczne. Hawf w górach na południu oraz Makinat Shihan dla podróżujących w głąb lądu do Sajunu - serca krainy, która wydała na świat samego Osamę B. Centralny Hadramaut słynął w owym czasie z porwań cudzoziemców, oraz ataków bombowych. Internetowe posty na forach podróżniczych optowały za traktem południowym, a ja naprawdę nie miałem zamiaru nikomu udowadniać że ich autorzy byli w błędzie.  Tuż za posterunkiem granicznym droga szybko traciła na wysokości, by po kilku minutach sięgnąć poziomu lazurowego błękitu. Ocean Indyjski! U podnóża góry wyłaniała się pierwsza osada. Styl organizacji życia po obu stronach granicy już na pierwszy rzut oka porażał kontrastem. Oman - kraj, w którym karze się za rzucenie niedopałka na chodnik. Jemen? Hawf to przygraniczne osiedle budowlanych samowolek. Na wpół wykończone parterówki, jedne z kamienia przywleczonego z gór, inne z szarej cegły, nierzadko zadaszone błękitnymi plandekami.  Ich usytuowanie względem pod