Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Języki: Chiny: Podbój w lektyce

Obraz
Chiny to kraina pełna języków chińskich, na tyle zróżnicowanych, że Sekretarz Mao podczas jej podboju w lektyce podróżował z grupą tłumaczy!  Chiński krajobraz językowy, jeszcze na początku Wielkiej Rewolucji Ekonomicznej oferował nie mniej egzotyczną paletę samych tylko dialektów mandaryńskiego - dominującego języka mediów i polityki Chin.  Obecnie, oddziaływanie internetu i telewizji dokańcza dzieła ujednolicenia mowy, wypłukując resztki naleciałości z chińskich gwar jak kraj długi i szeroki. Coś na naszych oczach idzie się paść i pastwiska już nie opuści! Co w tym znaczącego? Nic. To może co w tym dziwnego? Wyobraźmy sobie dwie rdzenne Góralki z Tatr rozmawiające o oscypkach w języku Teleexpresu...

Polska 2016: Pani Doktor

Obraz
Pani doktor jest wiecznie nieszczęśliwa. Dzisiaj też jej przeszkadzamy. Nasza obecność mąci porządek tej oazy niezbywalnych praw lekarza, co robi na państwowym - pustego gabinetu, w którym oddaje się lekturom wiecznie odkładanym na później. Pani sapie, gdy zadajemy niewłaściwe pytania. Na właściwe właściwie nie ma tu miejsca. Pani doktor spełnia swój obowiązek w bólach oczekiwania na amnestię po ciężkim, niesprawiedliwym wyroku. Teraz i my czekamy, tak jak te drzwi do gabinetu, co zostawiła uchylone. Pani doktor poszła się wysrać.

Polska 2016: Słowa Elżbiety

Obraz
Na moim balkonie zamieszkał gołąb. W zdewastowanej skrzyni na buty z nalazł sobie przytulny kąt. Chyba zależy mu, żeby w niej pozostać, bo nie grucha. Kilka razy dziennie ostrożnie otwieram drzwi i zaglądam przez wyłom w deskach czy nadal siedzi. A jakże! Łypie na mnie z plastikowej doniczki, jakby patrzenie w tył wychodziło mu lepiej. Dopiero po kilku dniach zauważam, że siedzi na jajach. Teraz widzę, że to śliczna gołębica.  Na moim balkonie bywały już gołębie. Dokarmiałem. Srały. Przeganiałem. Jeden nawet przez otwarty balkon mi wlazł, gdy ja sobie pyk, pyk te zioła, co w Czechach już leczą. Najpierw pomyślałem, że to Bóg, więc ustąpiłem mu drogę. Bóg? Intruz kurwa, nie Bóg! Zasyczał i ruszył do przodu z walecznym łopotem. On mnie skrzydłami, to ja go gitarą. W szamotaninie zasrał mi dywan, dopiero potem się wycofał. Taki fason... Ale samotna gołębica na dwóch bielutkich jajach?! Choć rzadko z sąsiadami rozmawiam,  teraz komu popadnie opowiadam o tym, co dzieje się u mnie na gó