Półwysep Arabski: Zakazane Królestwo - Ku chwale zuchwałym!
Tak, czwarte w moim
przypadku studia dzienne rozpocząłem grubo po trzydziestce.
Zaliczyłem dwie filologie i pewien powtarzający się schemat nie
dawał się nie zauważyć. Żadnej jeszcze nie skończyłem, to raz,
na filologiach dominują dziewczyny, tak jakby rolą mężczyzn było
ciupanie kilofem, to dwa. Charakter studiów orientalistycznych miał jednak to coś, co wymykało się schematom. Lata
studiów mijały na wertowaniu kserokopii po wynajętych przez
uniwersytet norach. Introwertyczni wykładowcy, no może z
pominięciem pani dziekan i kilku indywiduów, którzy rzeczywiście
mogli pochwalić się biegłą znajomością języka mówionego,
wprowadzali nas w stan hipnozy pogłębianej bzyczeniem świetlówki.
Dziesiątki godzin wsłuchiwania się w beznamiętny przekaz pani od
literatury arabskiej, setki godzin spędzonych na zajęciach z
dialektów z arabami, którzy nie mieli pojęcia jak skutecznie
odnaleźć się w roli wykładowców tamtej skądinąd szacownej
uczelni. To, że na drugim roku znalazłem się z pominięciem
pierwszego, też niczego nie ułatwiało. Po dwóch latach
udowadniania, że dwa semestry przeskoczyłem nie bez powodu, byłem
gotowy przetestować swoje nowe, nietypowe umiejętności w terenie.
Zdecydowałem się wyskoczyć do Jemenu.
Komentarze
Prześlij komentarz