W niedzielę, w Szałasie nigdy
klienta za mało. Tu kolejka, tam kolejka. Nie wiadomo niby, gdzie
się ustawić, ale wiadomo. Proste, że głowa nie pęka. Za moimi
plecami, Ewa szeptem scenicznym po Adamie jadzie, żeby rżnął
głupa. A że Adam do rżnięcia jest pierwszy, bo to przecie żadna
udręka, to już się mości przy ladzie.
- Jako to? Jedna Pan
powiadasz kolejka???!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń